wtorek, 14 maja 2013

Drugi dzien bez Majci w domu.

Tak bardzo za nią tęsknię, bardzo chciałam zostać z nią na noc ,ale mam w domu jeszcze tyle do roboty,komunia za 5 dni   ,inne sprawy ,a ja jestem rozdarta między tym wszystkim.
Nie wiem w co włożyć ręce .Dziś pojechałam do niej po 10:00 i wróciłam na 20:00  jutro pojadę wcześniej bo muszę też wcześniej wrócić ,mam próby u córki w kościele. Kiedy ja cokolwiek przygotuje nie wiem,jakos musze dac rady ,oby tylko Maja była zrowa to i mnie będzie lepiej z wszystkim sobie poradzić.
Dziś Majce pobrano krew na badania pod kątem wirusa cytomegalii i ebv czyli  tego wirusa ktory prawdopodobnie wywołał u mai hlh.Wyników  jeszcze nie znamy.
Jutro czeka nas Usg i laryngolog.
Maja przebywa sama na sali mimo dużego przepełnienia w szpitalu cała sala należy do niej ,personel jest przyjemny nawet zaproponowali tacie spanie z Mają na jednym łóżku.
Nie znamy jeszcze pochodzenia gorączki,która nadal się utrzymuje, dziś zaczynała wariować bo raz jest ,
raz mija.
Kiedy przychodzi jej gorączka Maja ma zimnice i  bardzo lodowate raczki i stopy całe sine  w plamach.Dlaczego te plamy?
Czy to z powodu niskich płytek krwi? nie wiem.
Mam nadzieję że płytki wzrosną i maja poczuje się lepiej,dziś trochę zjadła i dużo pije,zaczęła też wiecej sikać bo przez ostatnie dni marnie z tym było.Dostaje antybiotyk ,glukozę i coś jeszcze przy glukozie ale się nie doczytałam co( pismo medyczne (:  czyli bazgroły.   ) myslę że to żelazo,bo anemia jest.
dostaje ibuprofen  z którym to różnie bywa,raz pomaga raz nie bardzo.Dzis była słaba więc większośc dnia leżała,ale jak tylko ma trochę siły chce chodzić.
Własnie dostałam sms,że maja znowu ma temp 38,4,a ja tak liczyłam na poprawę,lek działał przez 7 godz.
Martwię się tym że nie przechodzi.Wczoraj nie mogłam spać ,tylko się modliłam i płakałam bo juz czuję sie bezsilna ,kiedy człowiek nie wie co dziecku jest.Taka niepewność strasznie  boli.
Myślę że w końcu dojdą jak to wyleczyć,abyśmy nie trafiły znów na klinikę w Lublinie ,bo się załamię,kilka osób które czytają bloga wiedzą jak to jest tam być,mieszkać w szpitalu w zasadzie.
Teraz jesteśmy 35 km od domu ,jest to do zniesienia ,ale Lublin tak daleko.
Nie chcę znów się tam z Majeczką znaleźć chcę aby wyzdrowiała,to jest najważniejsze.
ale się rozpisałam ,no nic wtedy mi lepiej.Pozdrawiam was i dziękuję że nadal jesteście z nami.


5 komentarzy:

  1. Kochani, tak bardzo mi szkoda ,ze Majeczka tak choruje, trzymam za Was kciuki , i prosze Boga o zdrowie dla maleństwa, i siły dla Was. Musi być dobrze, myślę o Was. Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteśmy z wami cały czas myślimy o Was i też sie modlimy. Wszystko będzie dobrze. Ściskamy was.
    - Cieślaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo wspolczuje przez co przechodzicie...tak bardzo mi szkoda Majeczki, oby choroba odpuscila jak najszybciej,obyscie mogli znow cieszyc sie soba w domku. Wiola jestes bardzo silna osoba,podziwiam Cie jak dajesz rade. trzymam kciuki,ze wszystko bedzie dobrze.pozdrawiam Was.kp

    OdpowiedzUsuń
  4. Może to wirus, teraz bardzo dużo ludzi choruje... My aktualnie w domu chorujemy, mamy katar, boli gardło i kaszel, a całą zimę nie chorowaliśmy... Mam nadzieje, że choróbsko szybko opuści Majeczkę i wrócicie do domu. Myślę codziennie o Was. Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymajcie się dacie radę i będzie dobrze wierzę że tak się stanie!

    OdpowiedzUsuń