Wczorajszy dzień znów spędziliśmy w Lublinie,do
domu dojechaliśmy koło 18:30 Wszystko przebiegło dobrze za wyjątkiem
tego że po wkłuciu do portu centralnego krew nie poszła.Trzeba było więc
ukłuć jeszcze w rączkę i założyć wenflon przez który pobrano badania i
podano chemię,a do portu wstrzyknięto lek który miał za zadane rozpuścić
powstały skrzep w żyle głównej który zablokował prawidłowy wypływ krwi z
tego portu.Więc Maja była podłączona do dwóch kroplówek.Po 2 godzinach
sprawdzono czy lek zadziałał i było ok- krew z portu cofnęła się
prawidłowo,Majkę to wczoraj nie uchroniło przed stresem i bólem który
towarzyszy wkłuciom ,nawet wyciąganie igieł nie należy do przyjemności
kiedy trzeba odkleić skórkę( plaster do vascu portu) która bardzo mocno
przywiera do skóry(bardzo ciężko jest to odlepić) i pod ciśnieniem
wstrzyknąć heparynę do portu po czym wyciągnąć igłę.Płakała biedulka
,ale trzymam się nadziei że wszystko co przechodzi,że cierpi ma jakiś
sens, że to pozwoli jej wrócić do zdrowia.
Hemoglobina
wzrasta,inne wyniki plus minus ,mogą być jak to mówi dr,ale poziom
cyklosporyny za niski i znów kombinacje z dawkowaniem,ma 79 a musi mieć
ok 150 ,jak nie za wysoki to znów za niski.
Kolejna chemia 08.02.2013 wcześniej sterydy :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz